piątek, 7 grudnia 2012

...................................

Kiedy ktoś odchodzi, to dopiero wtedy rozumiemy, jak bardzo był dla nas ważny. Czujemy ból, tęsknotę i niesprawiedliwość. Pytamy się "Dlaczego ja?" . Dziś zadaję sobie pytanie " Dlaczego my?" . Nie piszę tego bez powodu. Może niektórym wydawać się to będzie śmieszne, ale uwierzcie, ze mnie wcale nie jest do śmiech. Więc dzisiaj rano zmarł mój ukochany, najukochańszy i jedyny dziadek. Byłam sobie w szkole, a on po prostu sobie od nas odszedł. Bez pożegnania. Jeszcze dziś przed ósmą żył, bo wujek był u niego, a jakieś   30 minut później zmarł, gdy babcia z tatą, jechali by dać mu jedzenie. Wspaniale. ;(  A co najgorsze, to ze opuścił nas przed świętami. Nie będzie z nami, a tak bardzo w to wierzyłam. Mówiłam to babci codziennie. I dziś rano przed i po siódmej również. Zapewniałam, że dziadek do nas wróci, że razem spędzimy święta. A tu Pan Bóg wszystkie moje obietnice zepsuł, stłamsił, zdmuchnął.

 7 grudnia 2012 roku.
Dziadku mój kochany. Wiedz, że zawsze cię kochałam i wiedziałam, że czujesz to samo do mnie. Rozpuszczałeś mnie na wszystkie możliwe sposoby. Teraz dopiero widzę, jak bardzo tego nie doceniałam. Zamiast z tobą pogadać, usiąść przy tobie, gdy już musiałeś leżeć, ja wolałam pójść oglądać telewizje. Przepraszam Cię za to mój kochany dziadziusiu, albo jak mówiłam na ciebie gdy byłam malutka: dziadzia. Moje pierwsze słowa. Piękne słowa. Dziadku, żyj teraz spokojnie obok Boga. Stój koło cioci i wujka, którzy w tym roku zmarli i z osobami, z którymi byłeś związany, np. ze swoimi rodzicami. Nie zapominaj o nas tu na Ziemi. O babci, która bardzo to przeżywa, o swoich dzieciach: cioci, wujka i taty, którzy zawsze Cię kochali. O swoich wnukach: o mnie, o mojej siostrzyczce i z sieradzkiej trójce. Chroń nas i nie zabierz zbyt szybko babci, bo bez niej, przynajmniej ja osobiście, przez kilka kolejnych tygodni nie będę w stanie żyć, zresztą jak i bez Ciebie dziadziusiu. Kocham cię, pamiętaj o tym. Nigdy cię nie zapomnę. 

Na zawsze tobie oddana wnuczka: Patrycja. 



Przepraszam, że tak pisze osobiście do osoby, która już nie żyje, ale musiałam. Serce tak mówiło i umysł. Piszcie co chcecie, mnie to nie obchodzi. Teraz jest lepiej, gdy to napisałam. Nie wiem, czy logicznie, ale zawsze lepiej jak coś jest. Na koniec wiersz ks. Jana Twardowskiego, który wszyscy znają, a na pewno początek:

"Śpieszmy się"

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze 
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje 
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna 
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego 

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna 
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor 
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej 
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu 
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon 
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć 
kochamy wciąż za mało i stale za późno 

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze 
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości 
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą 

2 komentarze:

  1. Jeju Pati jak ja cie współczuje, naprawde bardzo mi cię żal, z pewnością należy ci się solidny przytulas, a i jeszcze coś jutro, ani w środe nie ma rorat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz super bloga. :)
    Zapraszam na mojego ;)

    OdpowiedzUsuń