czwartek, 28 marca 2013

Tak, tak, tak... To kończymy to co zaczęliśmy .

Tytuł mówi sam za siebie. Kończymy to, co zaczęłam w poprzedniej notce, czyli to opowiadanie. Ale najpierw napiszę podziękowania Heather z LOG-u za wykonanie tego wspaniałego szablonu dla mnie. Jest przepiękny. Chcecie zamówić taki sam piękny szablon w tym serwisie (no bo wszystkie robią super szablony) ? Link znajdziecie w moich linkach. No to ten , teraz kończymy to tamto, no ten...

Ewelina budząc się następnego dnia miała milion myśli w głowie. Bez większych ceregieli wstała, umyła się, ubrała, zjadła śniadanie i wyszła do szkoły. Jeszcze przed pierwszą lekcją znalazła Michała. Od razu przeszła do rzeczy. Krzyczała, wrzeszczała, pchała go. Była wściekła. On bronił się. Mówił, że ją kocha. Przyznał się jakie były jego pierwotne zamiary. Tłumaczył, że to się zmieniło. Zależało mu na niej. Ona nie uwierzyła. Odeszła z płaczem na w-f. On też poszedł do swojej klasy. Wściekły jak nie wiadomo co przeżył cztery lekcje. Po piątej nie wytrzymał i poszedł do łazienki. Tam zastał Sylwię- siostrę Sebastiana.
-Rzuciła cię?
-A co? Nie twoja sprawa.
-Och, biedaku mój. Wiesz, jak chcesz się wygadać, czy coś, to jestem do usług.
-Tak. Świetnie. Może jeszcze masz plan jak przekonać Ewelinę, by do mnie wróciła, co?
-Zazdrość jest najlepsza. Udawaj, że chodzisz ze mną. Ona wtedy zobaczy co straci i będzie dobrze.
Michał wstał i wyszedł. "Jak nie, to nie. Będę inaczej musiała załatwić tą sprawę"-pomyślała dziewczyna.
Ewelina przez cały dzień nie mogła się skupić. Po szkole wracała sama, zresztą jak zwykle. Myślała o kilkunastu innych rzeczach. Doszła do ulicy. Rozejrzała się. Nic nie jechało, więc zaczęła przechodzić. Nagle, z prędkością 200 km/h nadjechał motor. Nie miała szans, a kierowca nie zahamował. Uderzenie zobaczył jej kuzyn. Wybiegł, zadzwonił po pogotowie, próbując już na miejscu ratować jej życie. Cała rodzina w szoku. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Wszyscy za karetką pojechali do szpitala. Mieli ze sobą rzeczy dziewczyny. Ona sama była w bardzo ciężkim stanie. Lekarze zdziwili się, że Ewelina w ogóle to przeżyła. W tym czasie do niej zadzwoniła przyjaciółka. Odebrała mama. Dowiedziawszy się o wszystkim, przeżyła również ogromny szok i bez zastanowienia poszła do rodziców z prośbą o zawiezienie ją tam, do jej przyjaciółki. Po półgodzinie była na miejscu. W między czasie zadzwoniła do Michała.
-Halo?
-Cześć Michał, tu Anka, pamiętasz?
-Przyjaciółka Eweliny. Tak, pamiętam. A skąd masz mój numer?
-Nie ważne. Ewelina jest w szpitalu. Miała wypadek. Jakiś idiota ja potrącił motorem. Jej stan jest krytyczny. Jest teraz na stole operacyjnym. Uznałam , że powinieneś o tym się dowiedzieć.
-Zaraz będę na miejscu.
Piętnaście minut później wszyscy czekali przez salą operacyjną. W między czasie dojechała druga koleżanka Eweliny- Natalia. Operacja się ciągnęła.
Godzina 20:00- Natalia musiała już jechać, a razem z nią pojechała babcia i siostra Eweliny.
Godzina 21:00- Ewelina zostaje przewieziona na OIOM. Wszyscy tam się przenoszą. Dziewczyna jest w śpiączce farmakologicznej.
Godzina 22:00- Ania musi wracać do domu. Razem z nią kuzyn chorej. Jej rodzice i Michał zostają.
Mijają kilka następnych godzin. Ok. 5 rano, Ewelinę wybudzają. Wszyscy śpią. Dziewczyna dostrzega przy swoim łóżku śpiącą mamę. Ta automatycznie się przebudza, by zobaczyć córkę. Po chwili wszedł tata, który powiedział, że ktoś równie wytrwale czekał na jej pobudkę. Zaprosili Michała do sali.
-Jesteś tu.
-Jestem.
-Cały czas?
-Od kiedy tylko się dowiedziałem.
-Nie zostawiłeś mnie.
-Nigdy tego nie zrobię.
-Dziękuję.
-Proszę.
Mama Eweliny przypomniała o szkole. Chłopak z niechęcią wyszedł ze szpitala i udał się do szkoły. Nie chciał zostawiać ukochanej samej. Wszystko mogło się stać w tym czasie. Ale ona mu powiedziała:
-Będę czekała na twój powrót.
W szkole wszyscy go wypytywali o nią. Za wiele nie mówił. Podobnie jej koleżanki. Od razu po zajęciach ponownie wybrał się do Eweliny. To co usłyszał, było wstrząsające. Dziewczynę po raz drugi ratowano. Wszystko trwało krótko. Lekarz wyszedł smutny.
-Stan Eweliny już na samym początku był bardzo ciężki. Cudem ją uratowaliśmy wtedy. Niestety. Widać, że Bóg nie chciał tego cudu dalej ciągnąć lub dokończyła to, co miała dokończyć. Niesamowicie mi przykro, ale Ewelina nie żyje.
Ta informacje zaszokowała wszystkich, całą rodzinę. Dziewczyna, która jeszcze kilkanaście godzin temu śmiała się, mówiła, chodziła, teraz leży bezwładna i blada jak ściana na łóżku szpitalnym koło nich. Jej rodzice płakali, babcia jej płakała, siostra płakała, jej kuzyn nie wierzył w to co usłyszał i w jego oczach tez można było dostrzec łzy. Michał nie mógł tego przyjąć do wiadomości. W tamtej chwili postanowił, że nie spocznie, póki nie złapie osoby, która mogła spowodować tą tragedię. Miał już nawet pewne podejrzenia. Spytał się kuzyna Eweliny, czy ten kierowca to dziewczyna czy chłopak. Ten odpowiedział, że dziewczyna w pomarańczowym charakterystycznym kasku. Michał już wszystko wiedział. Poszedł na policję i zeznał kogo oskarża o wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Nie mylił się. Sylwii to nic nie ruszyło. Gdy zabierano ją do radiowozu krzyknęła tylko do Michała:
-A mogłeś mieć mnie. Kocham cię. Ewelina tylko stała na przeszkodzie do naszego długowiecznego szczęścia.
Chłopak nie mógł w to uwierzyć. To wszystko stało się przez niego. Podsumowując wszystko, wiedział, że nie może skrzywdzić już żadnej dziewczyny, kobiety, w jakiej mógłby się zakochać. Ale wiedział też, że żądnej już nigdy nie pokocha tak jak Ewelinę. Pozostało mu więc tylko jedno. Wiedząc, że sprawi ogromny ból rodzinie, wrócił do domu, napisał list, wziął linę, zszedł do piwnicy i powiesił się. Znalazła go sąsiadka po godzinie. Przestraszona kobieta zdjęła chłopakowi sznur z szyi. Niestety było za późno. Zaniosła go do siebie i zadzwoniła do jego rodziców...
To wydarzenie wstrząsnęło całe ich małe miasteczko. Ludzie nie mogli uwierzyć, że ta dwójka młodych, radosnych, uśmiechniętych i szczęśliwych nastolatków zginie taką okrutną śmiercią, tak wcześnie. Zostali pochowani tego samego dnia, o tej samej porze, w jednym grobie. Tak było napisane w liście, który brzmiał następująco:
Drodzy rodzice .!
Wiem, że robię wam okropną przykrość i krzywdę. Sam przez kilka godzin czułem wielki ból po stracie Eweliny. Zapewne zastanawiacie się czemu... Odpowiedź jest niezwykle prosta, którą teraz napisze. Wiem, że nigdy nie pokocham już żadnej innej osoby taką samą miłością jak Ewelinę. Nie chcę nikogo skrzywdzić w przyszłości. Tak będzie lepiej. Zresztą straciłem sens mojego życia. Tak jakoś 4 godziny przed napisaniem tego listu. 
Bardzo was proszę. Nie gniewajcie się. Wy nic nie zawiniliście. Byliście wspaniałymi rodzicami. Miałem wspaniała rodzinę, którą zawsze kochałem i się nią chwaliłem. 
Wybaczcie za wszystko.
Michał.
PS Zapomniałem napisać, że bardzo was proszę, byście pochowali mnie i Ewelinę razem. Nie będzie miała chyba o to pretensji tam w górze. A przynajmniej nie będzie jej smutno...
Taką tu historię wam przedstawiłam. Jaki morał z niej wynika? Z miłości robi się wiele rzeczy. Dobrych i złych. Jednak pamiętajcie moi mili czytelnicy. Nie powinniśmy za daleko posuwać się w czynach, by coś osiągnąć. Ewelina zginęła tylko dlatego, że Sylwia kochała Michała chorą miłością. Michał popełnił samobójstwo z powodu tęsknoty, a Sylwia zepsuła sobie życie przez co już wcześniej napisałam. Opłacało się? Może i tak. Bo ludzie mogą przemyśleć, czy warto zrobić coś, co może zmienić wiele rzeczy, czy zrezygnować w odpowiednim momencie, zanim zrobi się coś nieodwracalnego...

To wszystko .!! Udało się i skończyłam .!! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Historia wymyślona. Poprzednia część w poprzedniej notce. Zapraszam do czytania.
Czytasz= komentujesz .!!

1 komentarz:

  1. Hej. Rozdział daje do myślenia i chyba o to właśnie chodziło. Ja się nigdy aż tak specjalnie nie zakochałam. Chodź lubie sobe wymyślać historie z takim jednym.
    Kończę z blogiem o Bakugan. Nie mam tak jak i ty już weny, pomysłów. Może miałabym więcej czasu po teście, ale to już nie jest to samo. Nie chce żeby moje rozdziały były mdłe i żeby ktoś komentował je tylko z przyzwyczajenia. Może kiedyś znowu zacznę pisać. Ale nie przejmuj się nadal będe komentowała twojego bloga.
    Odezwe się
    Arisa
    P.s. Czy już zawiesiłaś na te święta Wielkanocne lampki na choinkę?

    OdpowiedzUsuń