wtorek, 21 kwietnia 2015

Powroty, powroty i...

Niedługo mogłabym napisać post o jubileuszu, który by był w czerwcu. Tytuł by był następujący: "Dwa lata pełnego lenistwa, czyli coś nowego na blogu po tak długim czasie". Nic oryginalnego, wiem xd Ale zakończymy tą dywagację. Ważne, że wróciłam. Czemu? Nie wiem. Muszę swoje emocje, zdania i przemyślenia gdzieś wylać, poukładać. Wynika z tego, że ten blog jest mi potrzebny i będzie Was mega zanudzał. Ale będą niespodzianki- PRZYRZEKAM!
Jednak nie będę tego posta przeznaczać na to, aby mówić jakie to wspaniałe, że wróciłam i że Wasze życie w końcu nabierze sensu. Tak tak, dziękujcie mi za to!
Ale teraz tak na poważnie. Mam pewien temat, który chciałabym poruszyć dzisiaj. Temat mega oklepany, jednak jestem osobą po przejściach i chcę, aby cały świat się o tym dowiedział, więc Wam wszystko opiszę, co myślę.
Tak, to naprawdę jest bezpłatna terapia psychiatryczna. Bez podziękowań.
Przyjaźń.
Nie chodzi mi tutaj o przyjaźń, która polega na plotkowaniu i zamartwianiu się o tym, że nie mam takiego gustu jak ta druga. Tu chodzi mi o relacje, które są między normalnymi (bądź nie, do wyboru) ludźmi.
Jestem osobą, która na przyjaźni przejadła się kilka razy, jednak dwa razy wstrząsnęły mną na stałe. Pierwszy raz to było na koniec podstawówki. Dziewczyna, z którą się kolegowałam przez kilka lat, przeprowadziła się do wsi nieopodal mojego miasteczka. Były telefony i spotkania, nie powiem, że nie. Ale w pewnym momencie wynikła taka sytuacja nastąpiła, że dzisiaj jeździmy tym samym autobusem, ale nawet "Cześć" sobie nie mówimy. Ale to wina Nas obojga (nie wiem jak to odmienić). Urwałyśmy kontakt, jednak facebook, nk i co tam jeszcze nie dowiedziały się o tym. Nie było internetowego obrażania. Stwierdziłam: "Było miło, ale się skończyło. Pozostały miłe wspomnienia i to wszystko". Postanowiłam być bardziej uważna. I oczywiście się nie udało. Na początku października zeszłego roku (2014) dziewczyna, którą uważałam za przyjaciółkę, odwróciła się ode mnie przez wpływ pewnej dziewczyny, która wpieprzyła się między mną, nią i jeszcze jedną przyjaciółkę (ta ostatnia też mi trochę podpadła, ale teraz jest naprawdę ok). Teraz się pokłóciły i to chyba poważnie. Jestem osobą, która lubi wiedzieć co i jak, więc po otrzymaniu tej, jakże cennej informacji, postanowiłam wyjaśnić sprawę sprzed pół roku (próbowałam wcześniej, ale ciiiicho). Pogadałyśmy sobie trochę przez FB, bo tak na żywo to trochę za wcześnie. Muszę przyznać, że oczyściło mnie to.
Jednak informacja taka na zaś: jestem zazdrosna o rzeczy i osoby na których mi zależy i wara od tego! Próbuję nad tym pracować, podobnie jak nad tym, aby nie drzeć się za bardzo, gdy mówię, ale to trudne ;-; Zrozumieć!
Nie napisałam tego, by tylko dlatego, byście zasnęli przy tym i uważali mnie za mega idiotkę, która problemy emocjonalne i towarzyskie. Ja naprawdę wiem, że tak jest. Chodzi mi o to, abyście wiedzieli jedno: jeśli jakaś osoba trzecia wcina Ci się między Tb a przyjaciółką lub przyjaciółmi, to uważaj, bo może się okazać, że wszystko runiesz i będziesz płakać zamiast oglądać telewizję. mam jednak nadzieje, że tak nie będzie i napisane tutaj bzdury albo Was uśpią, albo będziecie się mega śmiać i dzięki temu przyczynię się do Waszego dłuższego życia.
I teraz tak na poważnie:
Please, please, please, please o komentarze! Powracam i chcę wiedzieć, że ktoś to zobaczy. Na serio, nie chcę płakać z powodu, że nikt mnie nie kocha. ;-;
Pozdrawiam serdecznie i szczęścia życzę, bo każdemu się przyda!
OP (Ogłoszenia parafialne)
-Jestem po prawie dwóch latach przerwy i chodzę do liceum. Resztę zostawiam Wam. Wysilić mózgi.
-Chciałam zmienić nazwę bloga, jednak stwierdziłam, że musicie ją przeżyć xd Powodzenia :D
- Na blogu będę przejawiać swoje "umiejętności" pisarskie. Krótkie opowiadania. Mam nadzieję, że na coś się przydadzą, np. zamiast leku usypiającego.
-Swoje miejsce znajdą również recenzje z różnych kategorii, np.filmu, piosenki, książki itp.
-Naprawdę zależy mi na Waszych komentarzach. Wiem wtedy, co sądzicie o tym blogu i czy jest sens go prowadzić, czy lepiej dalej się nie błaźnić.

No więc, cóż mogę dodać? Chyba nic, czyli przyszedł czas na... Do widzenia wszystkim!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz